niedziela, 5 sierpnia 2018

Cosplay kids

Może to zabrzmi banalnie, ale strój służy ludziom nie tylko do okrycia się czy osłonienia ciała przed warunkami pogodowymi. Wielu z nas komponując własne tzw. stylówy, podkreśla swoją przynależność do subkultur, a niektórzy nawet, poprzez odzież patriotyczną, wyrażają swą dumę z bycia Polakiem. Ubranie niektórym z nas pozwala się również zakamuflować, ukryć w tłumie, nie wyróżniać się niczym szara myszka. Zdarzają się też takie rzadkie momenty, kiedy z rozmysłem ubieramy się w sposób dziwny, niespodziewany, a nawet komiczny.

Miłośnicy komiksów o superbohaterach wiedzą o tym najlepiej. Od niemal 100 lat, czyli w zasadzie od zarania sztuki komiksu, jego najzagorzalsi fani upodabniają się do swoich ulubieńców. Są też takie momenty filmowe, w których widać pasję do przebierania się za superbohaterów i nie tylko, szczególnie u najmłodszych bohaterów. Młodzi Brytyjczycy z filmu "Ale szopka!" przebierają się do zwariowanego świątecznego przedstawienia. Jackson Bond paraduje w stroju a la superman w pierwszych scenach "Inwazji". Z kolei mały bohater filmu "Sierżant Pepper" 2004 r. przez pół filmu chodzi w stroju tygrysa. W superbohaterów, ale nie tylko, można przebierać się na dziesiątki innych sposobów:


Powstało też  kilka filmów w których przebierane się za superbohaterów gra szczególną rolę w fabule. Przodują w tym przede wszystkim cudowne włoskie filmy o dzieciach.

"Kryptonit!" (2011) to opowieść, której scenariusz napisał Ivan Cotroneo, wcześniej scenarzysta m.in filmu Pinokio - Opowieść o chłopcu z drewna. Gówny bohater "Kryptonita!" dziewięcioletni Peppino to zagubiony nastolatek dorastający w latach 70-tych, którego nawiedza duch ojca, na domiar złego przebrany w strój superbohatera. Oprócz zwariowanych kostiumów film wyróżnia się cudownym wisielczym humorem, wyrazistymi postaciami i wartką akcją.

Maicol Jecson (2014) to również brawurowa włoska komedia. Dwaj bracia porywają samochód i wyruszają za miłością jednego z nich. Młodszy braciszek z twarzą zakrytą barwną, upierzoną, błyszczącą, karnawałową maską. Jedna z najbardziej zaskakujących komedii ostatnich lat, w której wszystko jest na własnym miejscu, począwszy od rozbrajającego humoru, a skończywszy na genialnej ścieżce dźwiękowej.

Untitled

sobota, 14 lipca 2018

Błogosławione popołudniowe drzemki

W świecie moich zwyczajów i małych nawyków nie było nigdy miejsca na popołudniowe drzemki. Starałem się ich unikać jak ognia, bo myślałem że utrudnią mi zasypianie w nocy. To się niedawno zmieniło. Być może ze szczęścia, a może z lenistwa, coraz częściej ucinam sobie kilkugodzinne drzemki. Ostatnia zakończyła się wybuchem śmiechu kiedy niespodziewanie sen mnie zaskoczył. Sen na podobieństwo fabuły filmu. Bohaterem był młody człowiek, który upodobał sobie spędzanie czasu w zdezelowanym vanie bez dachu, hipisowskim miejscu spotkań, a także darmową noclegownią dla bezdomnych i czasem romantyczną przestrzenią dla zakochanych. Chłopak ten, być może moje alter ego, uwielbiał takie dziwne ekscentryczne miejsca, niecodzienne zaskakujące połączenia, a nawet wszystko co chciał i czego nie chciał i co go w życiu spotykało wymykało się logicznemu pojęciu, był to człowiek pełen sprzeczności, łączący w sobie moce wszystkich żywiołów, dziwność była wymalowana na jego twarzy. Spotkało go coś wspaniałego - zakochał się. Chciał się pochwalić swoją radością z sympatycznym bezdomnym. Powiedział mu, że się zakochał. Ten z kolei zapytał jak się kochanka nazywa, na co nasz bohater z uśmiechem na ustach wypalił: Katarzyna Kropelko-Ibińska (?!). I na tym się sen skończył, bo jego użytkownik ze śmiechu i namysłu nad niezwykłością tego nazwiska obudził się.


Lipcowe noce są chyba lepsze do spokojnego śnienia, niż rodzące frenetyczne spazmy śmiechu ciepłe popołudnia.

Zdarzyło mi się ostatnio obejrzeć kilka filmów mających strukturę snu, z których najlepsze były dwa: A.A.A.Achille i Nene oraz piękny polski dokument ze snem nie mający nic wspólnego, ale zdecydowanie warty obejrzenia "Proszę o ciszę" Eri Mizutani. Polecam

Dobranoc :)